Tristar i co z niego wyniknie (2012)

http://www.doradca.com.pl/x.php/1,368/Tristar-i-co-z-niego-wyniknie.html

Niedawno prasa doniosła o podpisaniu umowy na budowę systemu inteligentnego sterowania ruchem drogowym w Trójmieście, o wdzięcznej nazwie Tristar. Informacje prasowe dzielą się na dobre, złe oraz pozostałe – co do tej raczej nie ma wątpliwości, że należy do dobrych, zwłaszcza, że obiecuje nam się skrócenie czasu przejazdu przez Trójmiasto „nawet o 30%”. Zbyt piękne, by było prawdziwe? No cóż, brzmi to trochę jak reklamowe hasło „obniżka nawet do 50%”, które budzi nieufność i każe się zastanawiać, ile rabatu można otrzymać naprawdę… Ale nie ma co narzekać: każde usprawnienie ruchu przez Trójmiasto, a szczególnie przez Gdynię, jest pożądane. Pojawia się tylko pytanie, czy efekt będzie współmierny do kosztów.

Nakłady inwestycyjne na Tristar wynieść mają ponad 130 mln złotych, do tego roczne koszty funkcjonowania systemu według doniesień prasowych wyniosą około 5 mln złotych – w perspektywie do 2030 roku. To dużo czy mało? Przede wszystkim - 80% nakładów inwestycyjnych pokryje nam dotacja z Unii Europejskiej. A do kosztów eksploatacyjnych mają się podobno dokładać kierowcy, których wykroczenia ujawni nowy system (formalnie środki z mandatów powinny być kierowane na „utrzymanie infrastruktury drogowej”, więc także na Tristar).

Powyższe brzmi być może kontrowersyjnie, ale kierowcy bezkarnie przejeżdżający na czerwonych światłach są u nas prawdziwą plagą, a kamery systemu Tristar mają pozwolić na ich identyfikację. Gdyby tak było, nie widziałbym nic zdrożnego we współfinansowaniu kosztów przez piratów drogowych…  Łatwo policzyć, jaka liczba mandatów pokryje koszty eksploatacyjne. Przyjmijmy, że średni mandat wyniesie 300 zł (to minimalna kwota za przejazd na czerwonym świetle): wystarczy 46 mandatów dziennie, oczywiście przez cały rok, by koszty pokryć w 100%. I wzrost bezpieczeństwa będziemy mieć gratis.

Na lepsze zarządzanie światłami i płynnością ruchu drogowego w Gdyni czeka pewnie wielu kierowców. Wydaje mi się, że pod tym względem zdecydowanie lepsza sytuacja jest w Gdańsku; nasze miasto nie zawarło jak dotąd bliższej znajomości z takimi zjawiskami jak „zielona fala” i koordynacja świateł między poszczególnymi skrzyżowaniami. Gorzej pewnie nie będzie… choć trzeba uważać z zapowiedziami. Pewnie Państwo pamiętają obietnice, dotyczące zarządzania światłami po przebudowie Węzła F. Cegielskiej; wielu kierowców, w tym ja, oczekiwało, że nastąpi usprawnienie przejazdu. Może zabrakło ze strony Miasta jasnego komunikatu, że nowe światła dadzą priorytet komunikacji publicznej (co jako zasadę trudno negować), ale musi się to odbyć kosztem indywidualnych kierowców. I tak właśnie jest…

Na marginesie, informacja o podpisaniu umowy na Tristar była dla mnie pewnym zaskoczeniem – i to wcale nie dlatego, że jest to wspólna inicjatywa Gdańska Gdyni i Sopotu (a przynajmniej nie tylko dlatego… choć napiszę wyraźnie i bez ironii: każdy przejaw takiego „współdziałania ponad podziałami” cieszy). Pamięć podsuwała mi sugestię, że gdzieś czytałem już o wdrożeniu tego systemu. Ja jednak swojej pamięci nie ufam, podobnie jak legendarny przedwojenny redaktor Wiadomości Literackich Mieczysław Grydzewski, któremu przypisywano zdanie, że wprawdzie dobrze wie, że „Pana Tadeusza” napisał Sienkiewicz, ale i tak zawsze sprawdza. Sprawdziłem… i faktycznie: w lipcu zeszłego roku Gdynia zajęła wysokie, siódme  miejsce w rankingu samorządów Rzeczpospolitej. W komentarzu podano, że Gdynia została doceniona m.in. za wdrożenie zintegrowanego systemu zarządzania ruchem Tristar. Ciekawe, prawda? Jak się okazuje, oceniająca samorządy kapituła potrafiła przewidzieć przyszłość, i to dość odległą, gdyż budowa systemu potrwa dwa lata. Ale nic nie jest w stanie mnie zdziwić w podobnych zestawieniach – przynajmniej od czasu, gdy przeczytałem (w kontekście rankingu miast najbardziej przyjaznych mieszkańcom, opracowanego przez Przekrój), że Gdynia jest liderem w Polsce pod względem długości ścieżek rowerowych na jednego mieszkańca. Mieszkanie w Gdyni oferuje wiele przyjemności, ale co do ścieżek rowerowych… no cóż; członkowie kapituły rankingu prawdopodobnie nie jeżdżą po Gdyni na rowerach – a ja tak. I może tyle na ten temat, przynajmniej tym razem.

Jarosław Zysnarski

(opublikowane w Mojej Gdyni, dodatku lokalnym do Gazety Wyborczej)